Covid- 19 wywołał prawdziwe poruszenie na rynkach finansowych.
Jak to zawsze bywa w czasach kryzysu niektórzy tracą, a niektórzy jeszcze bardziej się wzbogacają.
Ten kto nie zdążył wycofać swoich środków z giełdy zaliczył drastyczne straty.
DAX od 20 lutego do 20 marca spadł o około 40%,. WIG20 o około 35%, CAC około 39%, FTSE około 38%, a na koniec maja odbiły znów do poziomu z początku marca, ten kto wytrzymał tą niepewność i przeczekał na pewno odetchnął.
Ale czy można być pewnym, że już giełda znów nie zanurkuje? A co będzie jeśli znów ogłoszą stan pandemii na jesieni?
Finansjera finansowa znów wzbogaci się na spadkach. Wiedzieli przecież kiedy sprzedać i kiedy kupić. Podobno warto przyglądać się największym graczom na giełdzie i postępować tak jak oni, ale czy to wystarczy?
Ten kto swoje oszczędności przerzucił z giełdy czy też z waluty na lokaty, nawet nie uchroni swoich środków przed inflacją, oprocentowanie lokat bankowych spadło do rekordowo niskich poziomów.
Po obniżce stóp procentowych przez NBP średni roczny zysk z lokaty wynosi około 1%. Odejmując od tego inflację w wysokości 3,5%, na koncie po roku czasu zostanie nam realnie minus 2,5%.
Ci, którzy trzymali swoje środki na lokacie w obawie przed utratą czy też zamrożeniem swoich środków przez rząd, zaczęli masowo wypłacać pieniądze.
Jak podaje portal money.pl Polacy od czasu ogłoszenia pandemii do końca kwietnia wypłacili 30 mld złotych. Takiego przyrostu gotówki w obiegu w ciągu trzech miesięcy w historii Polski jeszcze nie było, to coś niespotykanego. To panika, że banki zostaną zamknięte, a operacje finansowe on-line zawieszone.
Jednak czy trzymanie środków w domu jest bezpieczne?
Odpowiedź nasuwa się sama.
Zatem giełda odpada, waluty odpadają, bo w czasach kryzysu żadna waluta nie jest stabilna, lokata odpada. A może złoto?
Generalnie złoto w czasach kryzysu obok nieruchomości jest najbezpieczniejszą formą ulokowania kapitału. Warto również pochylić się nad innymi kruszcami tj. srebro, platynę czy pallad.
Jednak należy wziąć pod uwagę, że kruszce chronią wartość pieniądza na dłuższą metę, ale w krótkim okresie czasu na takiej inwestycji też można sporo stracić. Co więcej cena złota jest skorelowana z ceną dolara. Kiedyś na studiach podyplomowych pisałam z tego prace, wykorzystując zaawansowane narzędzia formuł w excelu ?
Zatem co nam zostaje?
Odpowiedź nasuwa się sama.
Nieruchomości.
Początkowe prognozy mówiły o tym, że pandemia odbije się na rynku nieruchomości.
Jednak na szczęście te prognozy nie sprawdziły się i uważam, że się nie sprawdzą.
Rzeczywiście był taki czas, pamiętam początek pandemii. Rynek ucichł.
Pierwszy raz od kiedy pracuje w branży nieruchomości, czyli od 2012 roku nikt nie zadzwonił, cisza. Kalendarz spotkań u współpracowników i mój pusty.
Kolejny tydzień ogłoszonej pandemii………zaczęły się telefony, od inwestorów łapaczy okazji.
Propozycje zakupu za gotówkę za cenę o 20 proc niższą niż ofertowa. Przy czym zaznaczam, że ceny tych nieruchomości były rynkowe. To był czas kiedy sprzedający zastanawiali się co robić. Sugerowałam czekać. Mówiłam, że nie jest to kryzys wynikający z bańki, ale czynnika zewnętrznego, a gospodarka będzie musiała ruszyć. Naszego rządu nie stać na to, żeby nas trzymać w domach przez kilka miesięcy i uruchamiać kolejne programy tarczy antykryzysowej.
Uważam, że gdyby nas przytrzymali w domach przez kolejne kilka miesięcy mogłoby to wywołać falę sprzedaży mieszkań od osób, które kupiły mieszkania na inwestycje na wynajem czy też za kredyt i straciły pracę. Im większa i szybsza by była potrzeba tym niższa cena.
Na szczęście tak się nie stało. Ten kto wytrzymał, mieszkanie zachował. Zagrożone były szczególnie te kupione na najem krótkoterminowy, ale można było ratować się najmem na długi termin i sama z tego skorzystałam.
Jak tylko pozwolili nam wychodzić z domów pod warunkiem założenia maseczek rynek nagle powstał.
Wywołało to jakby przebudzenie, obudzenie. Potrzebę zmian.
Każdy klient, który zgłosił się do mnie z potrzebą kupna, mówił, że pandemia przyśpieszyła decyzję. Mówili, że nie wiadomo co będzie potem, że nie ma co czekać.
Trafili do mnie klienci z roczników 90- tych kupujących ze środków z kredytu, osoby koło 60-tki, z potrzebą zmiany, ze starego mieszkania na nowe, oraz rodzice, którzy chcieli ulokować środki w mieszkanie dla swoich pociech.
Zgłosiło się wiele osób typowo by ulokować środki w mieszkania na wynajem: długoterminowy z możliwością wynajęcia mieszkania na krótki termin.
W międzyczasie pojawiło się w prasie i w internecie wiele artykułów w co inwestować w czasie kryzysu.
Z doświadczenia już wiem, że klient który szuka mieszkania jest doskonale zorientowany w rynku oraz przeczytał wiele artykułów na temat najbezpieczniejszej inwestycji, czyli nieruchomości.
Najkorzystniej w zestawieniu różnych sposobów pomnażania kapitału plasuje się inwestowanie w nieruchomości.
Dlaczego?
Nieruchomości stanowią trwały majątek. Są konkretnym, namacalnym dobrem. Co więcej w Polsce wciąż mamy niezaspokojony rynek mieszkaniowy, wciąż jest deficyt mieszkań.
Ponadto stanowią one trwały majątek, który nie podlega takim wahaniom jak giełda czy też obca waluta.
Uważam, że jest to idealny moment by zainwestować swoje wolne środki w nieruchomości, jeśli oczekujesz od inwestycji pewności, bezpieczeństwa i stabilności oraz zarobku. Nieruchomości będą drożeć, a ty będziesz posiadać namacalne dobro, które w razie potrzeby możesz sprzedać.
Czy nieruchomości będą tanieć z powodu ogłoszonej pandemii?
Wiele osób spodziewało się obniżek cen mieszkań nawet o 20 proc. w perspektywie kilku miesięcy. Przeczytałam również w niektórych artykułach, że ceny będą spadać, bo nie będzie komu kupować. Okazało się, że na rynek wyłonili się klienci z budżetówek i z gotówką. Przecież te 30 mld zł wypłaconej gotówki nie każdy będzie trzymał w domu.
Natomiast część ekspertów głosiła, że nawet jeśli ceny nieruchomości w Polsce spadną, to nieznacznie. I też byłam bardziej przychylna tej opinii.
Po swoich doświadczeniach śmiem twierdzić, że branża nieruchomości wychodzi z koronowego załamania gospodarczego w zasadzie nietknięta. Prawdą jest, że wiele transakcji nie doszło do skutku, wiem to z wywiadu i rozmów z innymi pośrednikami czy też biurami kredytowymi, ale doradcy kredytowi nie widzą też ruchu popytu klientów z gotówką.
Popyt na mieszkania nie spadł. Mało tego. Zauważam większy popyt na mieszkania z ogródkiem, na działki, na domki letniskowe. Uważam, że trend będzie chwilowy, ten popyt jak już zostanie zaspokojony wyhamuje i wróci do wysokości popytu sprzed korony, ale większe znaczenie będzie miało mieszkanie z dużym balkonem czy też tarasem, jeśli ktoś będzie kupował na własne potrzeby.
Jeśli więc zastanawiasz się nad tym, w co zainwestować swoje wolne środki w niepewnych czasach, zapraszamy Cię do zapoznania się z naszymi ofertami nieruchomości na sprzedaż oraz zajrzyj do zakładki Chcę inwestować.
Życzę udanej podróży na rynku nieruchomości.
Z Warmia Brokers, z partnerem, ekspertem i przewodnikiem na pewno ta podróż będzie bezpieczna.